Gdzie na babski wyjazd?

Wyobraźcie sobie piękne morze, plażę, wygodny hotel i super jedzenie, a to wszystko w gronie najbliższych koleżanek. Tak, tak. Bez dzieci, bez mężów, czy chłopaków… Taki typowy babski wyjazd. Dużo relaksu, śmiechu, trochę ulubionego sportu i nie takie trochę prosecco. Przyznajcie się, która już to widzi oczami wyobraźni?

Szczerze to mogę jechać już, zaraz. Ale zanim znów ruszę na podobną eskapadę, napiszę Wam o miejscu idealnym na babski wyjazd. Oczywiście sprawdzonym „na własnej” skórze.

W lutym tego roku „zasmakowałam” pobytu nad morzem. Poza sezonem, bez tłumów, no i z zimną wodą Bałtyku, idealną do morsowania. Chłodne morze przyciągnęło mnie znów do siebie, tym razem na początku kwietnia. Razem z dziewczynami postanowiłyśmy – jedziemy, żeby trochę poszaleć, pobiegać po plaży, no i oczywiście zakończyć sezon morsowania kąpielą w Bałtyku.

A gdzie pojechałyśmy?

Wybrałyśmy się do uroczej Gdyni na przedłużony, babski weekend. Nocowałyśmy w Villa Admirał, z której jest blisko „do wszystkiego”.

Usytuowana jest tuż obok głównej ulicy, ale w podwórzu, więc nie ma hałasu (oczywiście poza krzykiem mew, które rozkosznie drą się w niebogłosy). Blisko jest do wszelkich kawiarenek, restauracji czy sklepów. 5 minut spacerkiem i jesteście w Porcie Gdynia, gdzie przycumowane są okręt „Błyskawica” i  piękne żaglowce „Dar Pomorza” i „Dar Młodzieży”. Tuż obok jest Plaża Miejska w Gdyni i cudowny nadmorski bulwar, idealnie nadający się do biegania czy spacerów. A jeśli ktoś chciałby poszaleć na nocnym party w „mieście imprez”, to niedaleko hotelu jest stacja PKP, skąd można pojechać do Sopotu, nie martwiąc się o ilość wypitego wina.

Co robić w Gdyni?

Poza siedzeniem na plaży, w kawiarenkach czy restauracjach, Gdynia jest super miejscem do biegania. Chociaż przyznam, że plaża nie należy do najwygodniejszych „tras” biegowych. Ale kto by się przejmował grząskim piaskiem i kamieniami, skoro obok jest Bałtyk, a w uszach zamiast muzyki, kojąco szumi morze. My ruszyłyśmy na biegowe zwiedzanie okolic Gdyni spod hotelu, później wspomnianym bulwarem nadmorskim i plażą w kierunku Gdyni Orłowa. Po drodze było też trochę nie byle jakiego trailu, bo biegłyśmy po Kępie Redłowskiej, skąd z Klifu Orłowskiego rozpościera się bajeczny widok na morze. Potem molo Gdynia-Orłowo i powrót do Villi. W sumie 12km uczty dla oczu i treningu dla ciała.

Oczywiście nie odmówiłyśmy sobie również morsowania w morzu Bałtyckim. Niektórzy się śmieją, że morsowanie na początku kwietnia, to już nie morsowanie. Ale uwierzcie woda była lodowata. I chociaż nie widać tego na zdjęciach, bo świeciło piękne słońce, a humory miałyśmy wspaniałe, to zdecydowanie można to było nazwać morsowaniem. A jaką miałyśmy nagrodę po tej morskiej kąpieli! Wino, truskawki i ser na plaży. No przyznajcie się, która z Was nie chciałaby takich atrakcji podczas babskiego wyjazdu?

Naprawdę polecamy taki trip. Nawet mimo tego, że po powrocie będzie Was bolał brzuch ze śmiechu 🙂

 

Jeżeli chcecie przeczytać o naszym wypadzie do Kazimierza Dolnego nad Wisłą, to zapraszamy TUTAJ.