MOTYWACJA

Nowy rok – mobilizacja do działania

Nowy rok, styczeń, tuż po obżarstwach świąteczo-sylwestrowych… Dla wielu czas wielkich przemian. Bo przecież najlepiej zaczyna się od nowego roku, no ewentualnie od poniedziałku ;-), ale jednak roczne postanowienia to coś poważniejszego (podobno). Zakładamy sobie, że bierzemy się za siebie. Będziemy ćwiczyć, zdrowo jeść, rzucimy palenie, alkohol, zaczniemy uczyć się języków obcych, przestaniemy się spóźniać, itp., itd. Cały internet aż buzuje od nowych wyzwań, zachęcających do grupowego szału zmian.
Nie myślcie, że ja temu nie uległam. Oczywiście, że tak. Jak zużyta płyta co rok postanawiam sobie, że od nowego roku to czy tamto. W tym roku (zresztą nie tylko w tym hehe) zaplanowałam redukcję. Mam zeszłoroczny plan żywieniowy i postanowiłam działać od poniedziałku 4 stycznia. Ale… Ten mróz mnie dobija. O mobilizację do działania jest trudno jak nie wiem i mimo, że lubię się ruszać, to najpierw trzeba się zmusić żeby wyjść z cieplutkiego domu i poćwiczyć, czy ruszyć spod kocyka i ugotować zbilansowane posiłki na cały dzień. Poza tym jeść mi się bardziej chce w takie zimno, więc postanowiłam, że nie będę się zmuszać i redukcję przesuwam w czasie. To nie znaczy jednak, że jak dzika rzuciłam się na „zakazane żarcie”. O nie! Mam swoje wyzwanie – styczeń bez białego cukru, bez białej mąki i do tego minimum 20 godzin treningów (jeśli chcecie dołączyć wyzwanie jest na Facebooku). Na pewno dam radę. W końcu w grudniu udało mi się przetrwać bez słodyczy do Bożego Narodzenia 🙂

Treningi. Wracam z pracy późnym wieczorem. Przemarznięta zjadam coś ciepłego, do tego gorąca herbatka i… najchętniej zawinęłabym się w kocyk, wzięła do ręki książkę i została w domu. Taka senna, trochę rozbita. Ale wiem, wiem to na 100%, że gdybym sobie na to pozwoliła, miałabym takiego „kaca moralnego”, tak fatalne samopoczucie zarówno psychiczne jak i fizyczne, że wolę się zmusić. Tak. Zacisnąć zęby, spakować torbę na trening i iść ćwiczyć! Światła, głośna muzyka w klubie, trening pobudzający krążenie i od razu świat jest inny. Człowiek jest mniej rozlazły, a po treningu pęka z dumy, że pokonał własne słabości i chce więcej 🙂

Więc nie dajemy się zimie i mrozom. Działajmy! Dzięki ruchowi wprawimy się w lepszy nastrój i w momencie kiedy będziemy poważnie ruszać ze swoim planem czy to redukcyjnym, czy treningowym, nie trzeba będzie zaczynać wszystkiego od zera.
Do boju!