Maska treningowa przetestowana
Gdy na FanPage Zabiegane.com <TUTAJ> wstawiłam zdjęcie, na którym jestem w masce treningowej, pojawiły się pytania – cóż to takiego?
Generalnie jest sporo wejść na moją stronę, po zapytaniu „maska treningowa„, więc postanowiłam jeszcze bardziej przybliżyć Wam ten produkt.
Ogólne informacje podawałam już w jednym z postów <TUTAJ>, ale teraz nadszedł czas na podsumowanie. Maskę testował mój mąż. Najpierw jej starszą wersję, która do złudzenia przypomina maskę przeciwgazową ;-):
Następnie tą najnowszą, która jest zgrabniejsza 🙂 i nie powoduje takiego efektu klaustrofobii, jaki może wywołać jej prototyp.
Testy były przeprowadzane podczas ćwiczeń na siłowni (TRX, Kettle, orbitrek), jak i w plenerze (bieganie).
Nie powiem, maska wzbudza wielkie zainteresowanie ogółu. Niektórzy patrzą i uśmiechają się pod nosem, ale są tacy, co podchodzą i pytają „czym to się je”.
Oba modele mają taką samą zasadę funkcjonowania. Posiadają zaworki, którymi reguluje się ilość powietrza dostającego się do płuc. Oddychając przez maskę wzmacniamy przeponę oraz zwiększamy powierzchnię i elastyczność pęcherzyków płucnych. W efekcie zwiększamy swoje progi beztlenowe i wytrzymałość, co przekłada się na lepsze wyniki w takich sportach jak bieganie, sporty walki, crossfit, kolarstwo, triathlon.
Maski treningowo-biegowej, którą opisuję powyżej nie należy mylić z maską przeznaczoną wyłącznie do biegania. Bo i takie są. Jednak ich funkcja polega wyłącznie na ochronie przed wdychaniem spalin i zanieczyszczeń z powietrza.
zdjęcie z sieci
Trening w masce jest na początku bardzo trudny. Ciężko się oddycha. Organizm szybciej się męczy. Dlatego należy zaczynać od najniższego progu blokady, ale też dozować sobie wysiłek, aby nie fundować płucom zbytniego obciążenia, poprzez gwałtowne redukowanie ilości dostarczanego powietrza.
Najlepiej zacząć od krótkiego marszu i stopniowo zwiększać opory. Zbyt gwałtowne podniesienie progu czy nagłe podniesienie intensywności treningu, gdy organizm nie jest do tego przygotowany, może spowodować nawet niedotlenienie/omdlenie. Po pewnym czasie, gdy ćwiczymy bez maski, możemy wyraźnie zauważyć, że wydolność się zwiększa, np. dłużej możemy wytrzymać ćwicząc kardio. Coś co bardzo męczyło, przychodzi z większą łatwością. Organizm jest wytrenowany i bardziej wydajny.
Teraz czas na testowanie w moim wykonaniu. Planuję rozpocząć regularne treningi w masce na ergometrze wioślarskim. Będę jednak wykorzystywała tą najnowszą wersję maski, ponieważ w tej starej się duszę i bardziej chodzi tu o psychikę (mam lekką klaustrofobię).
Nawet delikatne przebieżki w masce nie są łatwe dla początkujących. Po chwili truchtania w masce, ciężko jest złapać powietrze. Ale jak wiecie, wszystko da się wytrenować i z reguły im większą trudność sprawia nam coś z czym zaczynamy, w efekcie daje dziką 🙂 satysfakcję, gdy pokonamy swoje granice.