Legginsy Nessi – spodnie do zadań specjalnych
Co Wam pierwszego przychodzi do głowy, gdy słyszycie słowa „strój sportowy”? Mnie od razu przed oczami pojawiają się legginsy. Dziś wpis, w którym królują legginsy Nessi.
Ale od początku. Dlaczego legginsy?
Bo są wygodne, uniwersalne, dobrze się w nich ćwiczy, podkreślają kształty i pasują do wszystkich sportów, jakich próbowałam. Legginsy nadają się do biegania, ćwiczenia na siłowni, wykonywania treningu z kettlebells, jeżdżenia na rowerze, itp.. Można w nich ćwiczyć o każdej porze roku i przebierać w długościach – od krótkich, przez 3/4, po długie. Koszulka może być jakakolwiek, w ostateczności nawet bawełniana (chociaż nienawidzę ćwiczyć w zwykłej bawełnie), to jednak legginsy muszę spełniać pewne kryteria, aby nie sprawiły, że trening staje się koszmarem, z powodu źle dobranego stroju do ćwiczeń.
1. Nie mogą zsuwać się z tyłka.
A jakże. Biec półmaraton i przez 21 km podciągać spadające spodnie. Koszmar. A nie tylko na długich dystansach to przeszkadza, ale nawet przy najkrótszej przebieżce. Jak można skupić się na tempie czy innych celach biegowych, które sobie postanowiliśmy, gdy ciągle trzeba myśleć, żeby krok naszych spodni nie znalazł się w kolanach 😮 Ale nie tylko w bieganiu przeszkadzają zsuwające się legginsy, a przy każdym dynamicznym sporcie.
2. Nie powinny mieć zbyt krótkiego stanu.
Wiem, że są kobiety, które kochają nosić biodrówki w każdych okolicznościach, włączając w to trening. Ale zgodzicie się ze mną, że średnio fajnym widokiem jest obraz babki robiącej przed nami przysiad, w legginsach, które zsunęły się jej do połowy pośladków, nierzadko ukazując mało wyrafinowaną 😉 bieliznę. Dla mnie spodnie mają trzymać się na tyłku i nie zamierzam nim świecić przed innymi trenującymi.
3. Spodnie to nie folia – nie mogą być prześwitujące.
I tutaj też nacięłam się kilka razy, kupując ładne kolorowe legginsy, które swój wzór zachowywały wyłącznie jak stałam na baczność. Gdy tylko uklęknęłam czy się wypięłam, od razu robiły się białe na wypchniętych miejscach, a dodatkowo pokazywały, jaki mam akurat wzorek na majtkach.
4. Muszą być ładne.
A jakże! Nie należę do kobiet, które na trening zakładają cokolwiek. Uwielbiam piękne stroje sportowe, a kolorowych legginsów mogłabym mieć całą szafę. Najbardziej lubię wzorzyste i w intensywnych barwach.
5. Powinny być trwałe.
No jednak nie każdy ma całą szafę legginsów, a po każdym treningu strój sportowy trzeba wyprać. Porządne legginsy nie powinny tracić koloru, fasonu i się pruć, nawet po kilkunastu praniach. To jest odzież, która będzie często prana i musi być tak wykonana, żeby to wytrzymywała.
6. Muszą być wygodne.
Ależ oczywiście! Tak jak pisałam powyżej nie powinny się zsuwać z tyłka ani z bioder, ale to nie są jedyne kryteria, po których można ocenić, że legginsy są wygodne. Muszę być przede wszystkim tak uszyte, żeby się absolutnie nigdzie nie wpijały, nie ocierały i nie podrażniały. Mamy się w nich czuć tak, jak na to wyglądają, czyli jak w drugiej skórze.
7. Materiał.
Legginsy do ćwiczeń muszą być wykonane z materiałów dedykowanych do uprawiania sportów. Nie mogą nasiąkać potem, muszą go odprowadzać, a materiał powinien szybko schnąć. Nie! dla spodni, w których czujemy się jak w folii, albo w misce pełnej wody.
No i takie powinny być moje idealne legginsy.
Mam w domu kilka par, które spełniają wszystkie powyższe kryteria. Zresztą na rynku, spodni sportowych tego typu jest zatrzęsienie – od produktów wielkich koncernów sportowych (np. Nike, Adidas), po legginsy „no name”, kupione na bazarku. Co do tych ostatnich nie wypowiem się, bo nie mam takowych w swojej kolekcji, ale chciałam Wam zwrócić uwagę na produkty polskich przedsiębiorców. Przez ostatnie miesiące testujemy z Justyną S. i Justyną G. ubrania polskiej marki sportowej Nessi. Szczególną naszą uwagę w kolekcjach tej firmy, zwróciła kolorystyka strojów. Intensywne, pięknie skomponowane, graficzne i kwiatowe. Co ważne dla Pań i dla Panów. W komplecie do legginsów możemy mieć czapkę, opaskę, rękawiczki. Wzory są na tyle charakterystyczne, że stworzyły się wręcz grupy „kolorowych biegaczy Nessi”, tworzące społeczności na Facebooku (np. TUTAJ), które np. przybijają sobie „piątki” na zawodach biegowych, gdy wypatrzą kogoś również ubranego w Nessi.
Ale wracając do kryteriów jakie stawiam idealnym legginsom. Nessi przeszły nasz test na siódemkę ;-), tzn. że mają wszystkie cechy, których oczekujemy w sportowych spodniach.
Ja i Justyna G. testowałyśmy modele: Blue-Avant-Garde oraz Bird of Paradise 3D. Spodnie te posiadają dodatkowo pas na drobiazgi z trzema kieszonkami. Justyna S. biegała i ćwiczyła w modelu o kwiatowym wzorze: Red Flowers 3D.
Producent informuje, że modele wykonane są z materiału Flexible Fit, zachowującego się jak druga skóra – bardzo delikatnego i przyjaznego w dotyku, który rozciąga się w czterech kierunkach, co gwarantuje perfekcyjne dopasowanie do sylwetki przy pełnej swobodzie ruchów. Co więcej, skutecznie odprowadza pot z powierzchni skóry do warstw zewnętrznych, zapewniając uczucie świeżości i suchości w każdych warunkach. Zastosowano płaskie i elastyczne szwy nie ocierają, a równocześnie rozciągają się wraz z materiałem.
Zapomniałabym o jeszcze jednej rzeczy. Spodnie i bluzy Nessi mają elementy odblaskowe, które poprawiają bezpieczeństwo podczas biegania po zmroku. Pamiętam, że podczas Biegu na Kopiec Powstania Warszawskiego, w którym startowałyśmy, gdy było już całkiem ciemno, zaopatrzone tylko w latarki czołowe, bez problemu mogłyśmy rozpoznać się po naprawdę intensywnych odblaskach na naszych bluzach Nessi.
Podsumowując ten wpis, szczerze polecam Wam obejrzenie kolorowego asortymentu Nessi i skuszenie się na zakupy. Tworząc tego bloga, obiecałyśmy Czytelnikom, że będziemy rekomendowały, wyłącznie rzeczy sprawdzone i takie, które szczerze możemy polecić (zobaczcie O NAS). Dlatego z pełną świadomością zachęcamy do zapoznania się ze świetną, rodzimą, sportową marką Nessi.
Edyta