CrossFit – o co tyle hałasu?

Pierwsze treningi CrossFit zobaczyłam podczas podróży po USA, w New York-u, a potem Miami. Miejsca te przypominały hale produkcyjne lub garaże, co było dla mnie miłą odmianą od siłowni pełnych skomplikowanego sprzętu, wszechobecnych luster i telewizorów. Przyglądając się ludziom ćwiczącym tam zauważyłam, że obok siebie podczas workout – ów stają osoby w różnym wieku, zarówno młodzi sprawni zawodnicy jak i osoby starsze, zmęczone kontuzjami lub całodniową pracą w pozycji siedzącej.

Box CrossFit w Miami
Box CrossFit w Miami

Treningi CrossFit nie przypominały niczego co widziałam do tej pory w moim życiu – ich celem było „zaatakowanie” całego ciała zawodnika. Patrzyłam na ćwiczących i zupełnie nie rozumiałam, po co wracają następnego dnia do box-a, potem już tylko zaczęłam sobie zadawać pytania – o co chodzi w tym sporcie i czy taka „korpo ciotka” jak ja się do tego nadaje? 🙂

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła i tak po powrocie do Polski, w roku 2014 wybrałam się na moje pierwsze zajęcia CrossFit do Box-u R99 w Warszawie. Pierwszy trening miał charakter wprowadzenia czyli tzw. intro, podczas którego jako osoba początkująca tzw. beginners,  ćwiczyłam jedynie z obciążeniem własnego ciała, a zamiast sztagi używałam plastikowej rurki, tzw. pcv-ki. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy następnego dnia miałam zakwasy tak ogromne, że nie mogłam swobodnie wsiąść do samochodu, nie mówiąc już o chodzeniu po schodach!

Box CrossFit R99 w Warszawie
Box CrossFit R99 w Warszawie

Jak to? Przecież regularnie chodziłam na siłownie, biegałam i pływałam!

Wówczas dotarło do mnie, że nie jestem aż taka sprawna jak mi się wydawało, jednocześnie wiedziałam już, że CrossFit to jest właśnie TO czego szukałam. Już wtedy byłam pewna, że system ten wzmocni moje ciało i co najważniejsze pozwoli mi się wyżyć po całym dniu siedzenia w korporacji.

Uprawiam CrossFit do dnia dzisiejszego, często po treningu zostaję bez tchu, wykończona, obolała jednak „efekt uboczny”, który otrzymuję w postaci sprawności fizycznej, możliwości pokonania swojego strachu i słabości jest bezcenny! CrossFit  „zaanektował”  całe moje ciało – poprawił  moją mobilność, szybkość, wydolność, nauczył pokory i cierpliwości. Wpłynął również na moje wyniki biegowe w taki sposób, że półmaraton przebiegłam z czasem lepszym od poprzedniego o 8 min.

Zabiegane –  jeśli kusi Was, żeby spróbować CrossFit-u  moja rada jest jedna –  nie czekajcie ani tygodnia więcej!

Nie macie nic do stracenia, ostrzegam  jedynie przed jednym – w niedługim czasie zobaczycie jak zmienia się Wasza sylwetka. Ze zdziwieniem będziecie przyglądać się sobie w lustrze, zadając pytanie – czy to naprawdę ja? Wkrótce będziecie mogły zapomnieć o zwiotczałych, płaskich pośladkach, „budyniowatych” udach i ramionach :). Nie musicie się też obawiać swojej niewiedzy na temat CrossFit  – Boxy CrossFit-owe  wprowadzają beginnersów w świat ćwiczeń powoli, a ciężary, których tak boją się kobiety są skalowane. Oznacza to, że będziecie ćwiczyły z takim obciążeniem na jaki pozwala w danym momencie Wasze ciało.

Wszystkim Zabieganym początkującym i nie tylko polecam  książkę biegacza, którego czekała operacja zmasakrowanych sportem kolan – T.J. Murphy „Sprawność  – Siła – Witalność. Jak CrossFit zmienił moje życie”. Autor opisuje w niej  swoją historię i w przystępny sposób wprowadza czytelnika w świat CrossFit-u.

Jak CrossFit zmienił moje życie
Jak CrossFit zmienił moje życie

Ze swojej strony, na łamach Zabiegane.com obiecuję dzielić się z Wami moimi CrossFit-owimi  spostrzeżeniami i zmaganiami, mając nadzieję,  że może któraś z Was skusi się, aby odmienić swoje życie i zostać CrossFit-erką 🙂