Urlop – aktywnie czy leniwie?

A w mojej głowie lato
Pogodę za oknem mamy taką, że najchętniej siedzielibyśmy pod ciepłym kocykiem, nie wyściubiając nosa spod kocyka albo… rozkosznie byłoby wyjechać do ciepłych krajów. Wiem, że pasjonaci śnieżnych szaleństw szykują się na stoki narciarskie, bo ferie zimowe już się zaczęły. Nie każdy jednak lubi zimno i brodzenie w śniegu. Nie mniej jednak narty czy deska są świetnym sposobem na spędzenie urlopu – aktywnie, interesująco, realizując swoje pasje i czerpiąc z nich radość, a jednocześnie odpoczywając i coś przeżywając. Taki wypoczynek lubię (tylko nie koniecznie na śniegu), gdy mogę coś pozwiedzać, czegoś doznać, poruszać się, poćwiczyć. Nie cierpię urlopowego bezruchu. Karą byłoby dla mnie, gdyby urlop sprowadzał się do leżenia na kocyku i moczenia tyłka w basenie. Nie rozumiem też tych, którzy lecą samolotem kilkaset kilometrów, albo co gorsze, tłuką się samochodem, żeby zalegnąć na plaży, pić drinki i to cały ich wypoczynek.
Co prawda każdy ma prawo spędzić swój wolny czas tak, jak uważa, że dla niego najlepiej :-), ale dla mnie najcudowniejszy wypoczynek to urlop aktywny. Nie ma znaczenia czy będzie to Polska, czy zagranica – ma się coś dziać, a ja mam się sportowo wyszaleć. Zwiedzanie europejskich miast, połączone z udziałem w biegach tam zorganizowanych jest moim marzeniem. Taki biegający globtroter – nie dla wyniku, ale dla obserwowania miejscowej kultury i czerpania emocji.
Ale lubię też wakacje pod żaglami (w Polsce lub za granicą). Codziennie inne miejsce, atmosfera wieczorów wśród żeglarzy, morskie opowieści, szanty, ciepłe morze, czarodziejskie jeziora, szum wiatru w żaglach, kołysanie łodzi na falach.
W zeszłym roku byłam na mazurskim rejsie, o którym możecie poczytać <TUTAJ>. Aż mi się ciepło robi na samą myśl 🙂
W tym roku z miłą chęcią ruszyłabym na ciepłe morze, do takiej Sardynii na przykład:   http://www.itaka.pl/no-limits/wlochy/sardynia/ahoj-sardynia,OLBREJ1.html

 

                                                                                                                             źródło: www.itaka.pl

Raz byłam na takim morskim rejsie – Czarnogóra i Morze Adriatyckie. Słońce, piękne krajobrazy i mimo, że oferta na miejscu odbiegała od tego, co proponowano przy zapisie na wycieczkę (niestety na moją niekorzyść), to i tak mam stamtąd cudowne wspomnienia. I to nie jest tak, że  pływa się cały dzień na żaglówce, tylko leżąc i się opalając. Jest przecież woda wokół – można pływać, są miejsca do zwiedzania, góry do wspinania się, ścieżki biegowe wzdłuż promenady, itp. Ach, rozmarzyłam się.

To jak? Płyniemy? 🙂