Bieg na Piątkę – PZU Maraton Warszawski 2013
Na Bieg na Piątkę, organizowany przy Maratonie Warszawskim, jechałam pełna optymizmu. W dobrym humorze i z pozytywnym nastawieniem. I w takim nastroju minął mi cały bieg.
Organizacja tak wielkiej imprezy była naprawdę na piątkę z plusem. Bardzo przejrzysty system informowania uczestników, duża ilość toalet :-), łatwy dostęp do punktów depozytu, punktualność.
Jedyne co mi się nie podobało, ale na co organizator nie miał wpływu, to pogoda. Oczywiście nie mogę za bardzo narzekać. Przynajmniej nie lało tak jak przed Wielką Ursynowską 😮 Ale zimno było. Po oddaniu rzeczy do depozytu trzeba było czekać na rozpoczęcie biegu, w cienkich biegowych ubrankach. Żadnej grupowej rozgrzewki tez nie zauważyłam, więc musiałam radzić sobie sama.
Jak widać na pozowanym zdjęciu 😉 pod Stadionem Narodowym, zęby miałam zaciśnięte z zimna (chociaż uśmiech gdzieś tam majaczył).
Jednak po tym jak się przytuliłam do misia :-), zrobiło się jakoś cieplej 🙂
I start! Atmosfera na trasie cudowna. Kibicujący ludzie, muzyka na żywo… Biegło mi się lekko i przyjemnie. Bardzo fajne uczucie jak wbiega się na Stadion i po jego płycie trafia się na metę. Nad głową wyświetlił mi się czas – ponad 29 minut. Byłam trochę zdziwiona, ponieważ czułam że biegło mi się baardzo dobrze. Ale trudno. Dostałam medal (porządny, ciężki i ładny, popozowałm trochę z nowym trofeum 🙂
i poszłam na płytę kibicować maratończykom. Zwycięzca był niesamowity. Z taką lekkością wbiegł na metę po 2godzinach 10minutach (42 km :-o), że wyglądało to jakby biegł z 5 km.
Sprawdziłam jeszcze czas jaki mierzył mi Endomodo (miałam włączoną aplikację) i pokazał mi 26 minut przy dystansie 4,97 km. Hmmm dziwne. Dopiero później, po wyświetleniu oficjalnych wyników, okazało się, że >29 minut to czas brutto (od strzału rozpoczynającego start). A mój czas netto, czyli od startu do mety to 26 minut 24 sekundy. I to w takim czasie pokonałam te 5 kilometrów. Tym samym poprawiłam swój czas z She Runs the Night (28 minut 23 sekundy) 🙂