Pływanie – jak zaczęła się moja przygoda

Chcę Wam dziś opowiedzieć o tym, jak pokochałam pływanie. Nie takie basenowe, tzw. „żabką obczajką”, ale pływanie, dzięki któremu bez stresu mogę startować w triathlonach. Przeczytacie, jak trenować, aby pływać dobrze, a co najważniejsze, pokochać ten sport, tak jak ja. Bo powiem Wam, że już nie potrafię żyć bez pływania.

Moje początki z pływaniem

Generalnie wydawało mi się, że umiem pływać. Typową odkrytą żabką na basenie czy w morzu. Zbiornik wodny nie ma przecież większego znaczenia podczas pływania. Wody się nie boję, bo od dziecka spędzam wakacje nad polskim morzem. Ale nie przepadałam za chodzeniem na basen, bo przecież tyyyyle z tym zachodu. Nie lubiłam też zanurzać głowy, no bo po co? Poza tym okularki trzeba zakładać, bez sensu!

Moje podejście do pływania zmieniło się parę lat temu. Dokładnie w 2016 roku. Wtedy, w styczniu, dzięki kolegom z pracy, zapisałam się na swój pierwszy triathlon, który miał się odbyć pod koniec maja pod Warszawą. Dla zdobycia pewności siebie i jednak trochę szybszego pływania, postanowiłam pójść na lekcje pływania z trenerem. Wybrałam się zatem na basen najbliżej domu i poobserwowałam instruktorów. Przepłynęłam wtedy 1km żabką w czasie poniżej 30 minut. Był to wtedy swojego rodzaju wyznacznik dla mnie, ponieważ na zawodach miałam przepłynąć taki właśnie dystans.

Umówiłam się na pierwsze zajęcia z pływania, które polegały na nauce wkładania głowy pod wodę i oddychania pod nią. Od tamtej pory przychodziłam na basen 2 razy w tygodniu, raz po pracy, raz przed pracą na 6 rano. Pobudka o 5 weszła mi w krew, a ogarnięcie się po basenie, szybki make-up i standardowe 8h pracy dało jakoś radę ogarnąć. Kwestia wprawy i przyzwyczajenia. Robiłam coraz dłuższe dystanse, zaczęłam pływać kraulem, żabą z głową pod wodą, na plecach i nawet delfinem. Pływanie zaczęło mi sprawiać coraz więcej radości. Widziałam jakie robię postępy i to mnie bardzo motywowało. Wiedziałam już, że będę w stanie spokojnie przepłynąć 1km na zawodach.

Pierwsze zawody

Zawody w końcu się odbyły. Nie płynęłam zbyt długo kraulem, bo jednak pływanie „open water” to zupełnie inna bajka, ponieważ nie widać nic jak włożysz głowę pod wodę. No i naokoło jest tłum ludzi próbujący pokonać ten dystans jak najszybciej.  Ne zwracają wtedy szczególnie uwagi na sąsiadów. Ale, jak to się mówi, pierwsze koty za płoty. Cisnęłam dalej, bo kolejne zawody, bo jest super, bo jestem w tym coraz lepsza! Bardzo polubiłam triathlon, jego zróżnicowanie i zaczęłam się w końcu ścigać. Co roku przygotowania do zawodów sprawiały mi coraz więcej radości. Porównywałam czasy, widziałam jak zdobywam więcej pewności siebie, przepływam cały dystans kraulem i to z niezłym wynikiem.

Pływanie w triathlonie

Przez 4 lata startowałam na dystansach 1/8, ¼, ½ IM i 5150. Świetnie płynęło mi się w morzu w Gdyni. A moim ulubionym dystansem okazał się dystans olimpijski, gdzie do przepłynięcia jest stosunkowo dużo, bo 1,5km. Byłam zawsze świetnie przygotowana. Nawet jak w 2019 roku wprowadzono zakaz płynięcia w piance na zawodach 5150 w Warszawie, nie wybiło mnie to z rytmu i twardo, konsekwentnie wykonałam zadanie. Widziałam natomiast strach w oczach innych zawodników, którzy zapewne nie byli tak dobrze przygotowani jak ja. Zastanawiające jest to, że częściej byli to mężczyźni, którzy, albo wcześniej nie pokonali w ogóle takiego dystansu, albo nie wyobrażali sobie przepłynięcia takiego dystansu bez pianki. Ja na treningach przed 5150 pływałam trzykrotność tego dystansu, czyli 4,5km, więc byłam zupełnie spokojna.

Kilka rad związanych z pływaniem

Jeśli ktoś planuje zacząć swoją przygodę z triathlonem, lub po prostu chce nauczyć się pływać, nie polecam nauki z YouTubem. Nie da się samemu nauczyć pływać, żeby nie nabrać złych nawyków. Spróbujcie zapisać się na lekcje indywidualne, bądź grupowe z instruktorem. Ja ze swojej strony mogę polecić fantastyczną ekipę ze szkoły plywania „Już pływam”. Pływam już z nimi od 5 lat. Z Ewą były początki, potem Bartek i Filip, którzy non stop cisną mnie o coraz lepsze wyniki. Mamy super relacje, chłopaki nagrywają filmiki jak pływam, żebym widziała nad czym pracować.

Wydaje mi się, że przy pływaniu bardzo ważne jest, żeby ktoś obserwował nasze ruchy, poprawiał, dawał wskazówki. Szczególnie przy triathlonach, to technika robi największą robotę. Pływanie to przecież dopiero pierwsza konkurencja! Trzeba popłynąć tak, żeby jak najmniej zmęczyć nogi i stracić minimum energii przed kolejnymi odcinkami zawodów. Bardzo ważne jest, żeby jak najmniejszą ilością ruchów pokonać jak najdłuższy odcinek. Z doświadczenia powiem Wam, że nie jest to takie proste! Na serio, wymaga czasu i setek metrów ćwiczeń. Tak, właśnie „ćwiczeń” – podczas nauki pływania robi się mnóstwo ćwiczeń, z różnym sprzętem. Cierpliwość się przyda, bo jak to w sporcie zazwyczaj bywa, to trening czyni mistrza…

Pływanie jest super!

Żeby Was jeszcze trochę zachęcić do pływania, muszę przyznać, że świetnie ono działa na nasze ciała i dusze. Poza tym, wspomaga układ oddechowy, pozytywnie działa na stawy, pomaga zrzucić zbędne kilogramy i świetnie modeluje sylwetkę oraz pobudza układ krążenia. Ogólnie poprawia kondycję i wytrzymałość. Dodatkowo wpływa super pozytywnie na nastrój, poprawia giętkość ciała i koordynację ruchową, obniża poziom złego cholesterolu oraz pomaga redukować stres i pewnie wiele, wiele więcej!

Bardzo wszystkim polecam tę formę aktywności, sama zakochałam się w pływaniu, chociaż kiedyś wydawało mi się to nie do pomyślenia. Super zaletą pływania jest też to, że na basen można iść niezależnie od pogody. Poczytajcie, pomyślcie – może warto zrobić coś dla siebie, spróbować czegoś nowego?

 

Tu możecie przeczytać więcej o mojej pasji. 🙂