Thanaka – domowe spa
Thanaka, choć brzmi dość egzotycznie, to nie żadne magicznie zaklęcie.
Z podróży zawsze staram się przywieźć miejscowe skarby – rzemiosło, przysmaki, przyprawy i oczywiście moje ulubione kosmetyki. Tym sposobem z pierwszej podróży do Tajlandii przywiozłam małe żółte pudełko z pięknie pachnącym proszkiem w środku. Sekret miejscowych piękności, czyli Thanaka sprawdził się u mnie na tyle, że stosuję go regularnie w ramach tzw. domowego spa 😉
Thanaka, a co to takiego?
Thanaka [tanako] to żółto-biały proszek pozyskiwany z kory, drewna lub korzeni drzew gatunku Murraya lub Limonia acidissima, rosnących w centralnej części Myanmar (Birma). Aby nadawały się do użycia i posiadały odpowiednie właściwości, drzewa muszą mieć co najmniej 35 lat. Proszek ten w połączeniu z wodą, tworzy pastę, którą możemy nałożyć na twarz i inne części ciała.
Thanakę można kupić w formie gotowej do nałożenia maseczki – w takiej właśnie postaci widziałam ją w Polsce. W Tajlandii sprzedawana jest z reguły w plastikowych pojemnikach w bryłce, do której trzeba dodać trochę wody, aby móc specyfik nałożyć na twarz. W takiej właśnie formie przywiozłam Thanakę do Polski.
Bardzo ciekawe jest to, że pomimo coraz większego dostępu do chemicznych kosmetyków, Birmańczycy wciąż stosują ją już od 2 tysięcy lat. Co więcej, za sprawą mniejszości etnicznych, takich jak np. Karen, rozprzestrzeniła się także w innych krajach m. in. w Tajlandii, w której miałam okazję się na nią natknąć.
Po co stosuję się Thanakę?
Thanaki używają głównie kobiety, między innymi do zdobienia twarzy. Mieszają proszek z wodą tworząc przyjemnie pachnącą drzewem sandałowym pastę. Pastą „upiększają” swoje twarze, malując na nich różne kształty. Najczęściej spotykany jest okrągły kształt na policzkach.
W podobny sposób również i ja próbowałam się „przyozdobić”, co spotkało się z dużym uznaniem ze strony tubylców. Czy w takim „makijażu” mi do twarzy, czy nie – oceńcie sami 🙂
Thanaka to nie tylko makijaż.
Trzeba wiedzieć, że Thanaka zawiera aktywne związki, m.in. marmezynę i kumaryny. Pasta działa więc jak filtr przeciwsłoneczny, ale to nie jedyne jej właściwości. Oprócz naturalnego filtra uva i uvb również leczy, oczyszcza, chłodzi, absorbuje sebum i pot, matuje, zmiękcza i wybiela skórę, zwęża pory a także działa antygrzybiczo i przeciwutleniająco.
Regularne stosowanie proszku sprawia, że skóra staje się gładka, dobrze napięta, rozjaśniona i pozbawiona zanieczyszczeń. Taką właśnie skórę miałam po powrocie z Tajlandii, w której stosowałam Thanakę każdego dnia zamiast kremów przeciwsłonecznych.
Polecam więc Wam moje tajskie odkrycie bardzo gorąco! Nie wychodząc z domu, możecie uzyskać efekt jak po wizycie w salonie kosmetycznym.
Justyna S.