#zabieganeprzygoda – biegowe tripy po Polsce
Wiecie, że dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie planowałam nawet rozpoczynać przygody biegowej, miałam sny, że biegnę i biegnę przed siebie.
Świeci słońce, kucyk podryguje w rytm muzyki, a ja mknę przed siebie, zwykle trasą, którą doskonale znam. Gdy się budziłam i sprawdzałam na mapie ile kilometrów biegłam we śnie ;-), byłam zszokowana – jak można przebiec z uśmiechem na ustach 10 km ;-). Ale że to był sen, w którym wszystko jest możliwe, więc tą 10-cio kilometrową trasę uznałam za marzenie senne.
Jak fajnie, że marzenia się jednak spełniają.
Krok, po kroku, zwiększając swoją siłę biegową, pokonywałam coraz dłuższe dystanse. Oczywiście w miarę jedzenia apetyt rośnie i zaczęły się pojawiać nowe marzenia związane z tą aktywnością. Bardzo chciałam pojechać na jakiś zorganizowany bieg poza Warszawę. Ale nie na zasadzie, że tego samego dnia przyjeżdżam na start, a po ukończeniu biegu, wracam do domu. Chciałam spędzić biegowy weekend 🙂 Co prawda myślałam o tripie gdzieś w Europie, ale jak tylko pojawiła się możliwość odbycia takich podróży po Polsce i to w najlepszym możliwym towarzystwie, bo całym teamem Zabiegane.com, poczułam, że spełnia się moje kolejne marzenie.
Na początku roku postanowiłyśmy – zdobywamy Koronę Polskich Półmaratonów!
Mamy już za sobą Półmaraton w Warszawie (no ten nie był wyjazdowy ;-)) oraz w Białymstoku – o czym napiszę Wam za chwilę. Kolejne biegi, które wybrałyśmy są również niezmiernie ciekawe. Jest to nocny Półmaraton Wrocław (o którym przeczytacie TUTAJ) – startujemy o 22.00 i biegowo zwiedzamy Wrocław nocą. We wrześniu wybieramy się na Półmaraton Lechitów, co ciekawe z Gniezna zawodnicy zawożeni są na start autokarami, ponieważ wybiegamy z Małego Skansenu w Ostrowie Lednickim, a meta znajduje się na rynku w Gieźnie. Naszą biegową „piątkę” kończy Półmaraton w Krakowie – smok Wawelski będzie nas rozgrzewał przy październikowych aktywnościach.
Ale wróćmy na chwilę do Półmaratonu w Białymstoku.
Początkowo miałyśmy tam jechać samochodem, wstając o 4.00 rano, żeby zdążyć odebrać pakiety startowe przed 9.00. Eeee, ten pomysł nam się nie spodobał, więc postanowiłyśmy udać się do Białegostoku już w sobotę, korzystając z wygodnego trasportu jakim jest pociąg. W ten sposób bez stresu i we względnej wygodzie, w dwie godziny dotarłyśmy do miejsca docelowego.
Nigdy wcześniej nie byłam w Białymstoku. Wydawało mi się, że jest to nieciekawe, szare miasto. Zwłaszcza że dworzec kolejowy nie wyglada imponująco, a gps poporwadził nas do hotelu drogą, która przebiegała w niezbyt atrakcyjnym otoczeniu. Ale im bliżej hotelu, tym było ładniej 🙂 I kilka słów o samym hotelu. Gdy zdecydowałyśmy się nocować w Białymstoku, nie bardzo były już wolne pokoje. Tym bardziej, że weekend 13-14 maja obfitował w imprezy biegowe (zobaczcie TUTAJ). W końcu udało nam się w ostatniej chwili kliknąć na booking.com i zarezerwować apartament dla 3 osób. Jak się okazało, był to apartament przez duże A. Ogromny, przestronny, z dwiema sypialniami, dwiema łazienkami, czysty i zlokalizowany praktycznie kilka kroków od miastaczka biegowego. Od razu poprawiły nam się humory 🙂 W końcu to był nasz pierwszy wspólny weekend „biegowy” i miało być tylko i wyłacznie super.
Wyszłyśmy na „pasta party”. Rynek w Białymstoku zachwycił. Pięknie zadbany, z mnóstwem knajpek i kipiący energią biegaczy. Rozłożone bramy mety, scena dla zwyciązców, wygrodzone strefy biegu i regeneracji, to wszystko dawało niesamowity klimat. No i punkt odbioru pakietów startowych i depozyty, ulokowane przy cudownym Pałacu Branickich. Wchodząć do miasteczka biegowego, aż chciało się wystartować. Energizująca muzyka, uśmiechnięci zawodnicy, przepiękne słońce… No po prostu weekend idealny. Sama trasa biegu, chociaż nie łatwa, z powodu kilku dość długich podbiegów, według mnie bardzo ciekawa – można było obejrzeć miasto, teren campusu Uniwersytetu Podlaskiego, pobiec przy Stadionie lekkoatletycznym czy obok miejskiego parku. Gorąca publiczność i pozytywna energia dodawały sił. A na mecie – kiszka ziemniaczana, zbożowe ciasteczka i bezalkoholowy Lech 🙂 No było naprawdę genialnie i polecamy każdemu przeżycie takiej przygody.
Przed nami jeszcze kilka takich tripów. Będziemy mieć też dla Was nowe wyzwanie związane z bieganiem, a póki co zapraszamy na nasz Instagram, gdzie na bieżącą będziemy wrzucały zdjęcia i relacje z biegowych przygód – TUTAJ link do naszegi IG. Odwiedzajcie też nasz profil na Facebooku 🙂 TUTAJ. Będzie nam niezmiernie miło, jeśli zostaniecie naszymi obserwatorami 🙂
Z biegowymi pozdrowieniami
Edyta