Półmaraton nad jeziorem Garda – Move it Garda – przeżyjmy to jeszcze raz!

Ten zabiegany rok upłynął nam pod hasłem: półmaraton. W 2017 roku przebiegłyśmy siedem półmaratonów, a sezon zakończyłyśmy 21 kilometrowym biegiem we Włoszech, z metą nad przepięknym jeziorem Garda.

W Polsce mamy jesień. Czasem poprószy śnieg i jest prawie bajecznie, ale generalnie leje deszcz, jest zimno, wieje wiatr i szybko robi się ciemno. To doskonały czas, aby powspominać. Raz, że cudowne wspomnienia rozgrzewają serca, a dwa – oglądając słoneczne fotki z wyjazdu, jest jakoś tak przyjemniej…

Dzisiaj chcę Wam napisać o włoskim półmaratonie Move it Garda, w którym biegłam w listopadzie tego roku.

To był pierwszy bieg poza Polską, w którym miałam przyjemność brać udział. Różnił się nieco od biegów organizowanych w naszym kraju, więc poświęcę mu ten, odrębny wpis.

To, że otoczenie było inne (trasa z widokiem na Dolomity, biegnąca przez piękne włoskie miasteczka, w tym przez stare miasto Arco, częściowo wybrzeżem jeziora Garda, wśród gajów oliwnych i winorośli) to jedno. Ale przecież w Polsce również mamy przepiękne tereny (chociaż przyznam, że byłam zauroczona włoską trasą i jej urozmaiceniem). Ale inna rzecz – to expo przed i po biegu, które mocno mnie zaskoczyło. Myślę, że chętnie o tym przeczytacie i wyobrazicie sobie magnetyzm i inność tego miejsca 😉

Expo Move it Garda wystartowało w piątek, w późnych godzinach popołudniowych.

Z racji tego, że we Włoszech byłyśmy już w piątek rano, postanowiłyśmy odebrać pakiety startowe właśnie tego dnia. Miasteczko biegowe usytuowane w hali sportowej, miało naprawdę niewiele stoisk, na których można było kupić stroje i akcesoria biegowe. Była za to ogromna sala ze stolikami i ławkami, przy których można było jeść i pić, scenę, na której dj puszczał muzykę, oczywiście punkt odbioru numerów startowych i osobne miejsce, w którym wydawano gadżety od sponsorów. Gadżety przeróżne – od czekolady, poprzez grzanki do sałatek, vegetę, kremy dla sportowców, chrupki kukurydziane, po ręcznik z logo półmaratonu.

Move it Garda Zabiegane.com

Ale wrócę do jedzenia i picia. Od piątku zaczęła się prawdziwa włoska feta!

Pierwszego dnia serwowano dla wszystkich pizzę i dwa rodzaje wina (białe i czerwone) – bez ograniczeń. Patrząc na siedzących za stołami w miasteczku półmaratonu, popijających winko, zajadających pizzę i kołyszących się w rytm muzyki, nikt by nie pomyślał, że za 2 dni będą biec 21 km – ot – wesoła impreza!

Sobota była w podobnym klimacie (my w sobotę nie byłyśmy już na expo, ale śledziłyśmy na Facebooku, co się tam dzieje). Sobota to strudel party (strudel – nadziewane ciasto), degustacja salami, sera, różnych rodzajów chleba i wina! A jak! W końcu to Włochy – jedz, pij, baw się i… biegaj 🙂

Start

Start zaplanowany był na niedzielę, ale i tego dnia miasteczko biegowe było czynne, zapraszając wszystkich na śniadanie. Ciekawe czy serwowali też wino przed półmaratonem? 😉 Nie wiem, bo od razu z naszego mieszkania, pojechałyśmy na linię startu.

Wyruszyłyśmy w malowniczą trasę półmaratonu, w pięknym włoskim słońcu. Super kibice, czyste powietrze, piękne krajobrazy, cudowne zabytki po drodze, żaglówki pływające po jeziorze Garda – bieg marzeń. Co prawda rozkapryszona super organizacją tras na polskich biegach, byłam rozczarowana brakiem toalet na trasie (peacmaker musiał lecieć w krzaki, a raczej w winorośla, ku uciesze reszty biegaczy – peacmaker miał przyczepiony balonik do pleców, więc nie łatwo mu się było ukryć). Również ciastkami i słodką herbatą w punktach odżywiania w trakcie półmaratonu i brakiem kocy termicznych na mecie – po godzinie niestety zmieniła się pogoda, mgła zeszła z gór i zrobiło się chłodno.

Meta

Po przebiegnięciu linii mety, szukałam wolontariuszy zakładających medal na szyję, ale nic takiego nie miało miejsca. Aż się zezłościłam – gdzie są medale! Bez medalu z Move it Garda nigdzie się nie ruszam! Okazało się, że medale zapakowane w foliowe paczuszki, rozdawane były przez kilka osób, przepychających się między  kibicami i biegaczami.

medal Move it Garda Zabiegane.com

Mniejsza o to. Dostałam medal i pełna szczęścia poleciałam do autokaru, który zawiózł mnie z powrotem na Expo (meta była nad samym jeziorem, więc w innym miejscu niż start).

W miasteczku biegowym unosił się żar endorfin! Oczywiście nie zabrakło jedzenia – było pizza party, można było też zjeść kanapki z salami i serem. Chciało mi się pić, dopadłam do kubków z napojami, sięgnęłam po jeden z żółtym napojem, pociągnęłam duży łyk i…. to było białe wino!!! A jakże by inaczej! W końcu to Włochy 🙂

 

Ale i tak z całego serca polecam Wam udział w Move it Garda, w półmaratonie na totalnym luzie, z szerokim uśmiechem na ustach.

Move it Garda Zabiegane.com

Tak zasmakowałyśmy w europejskich półmaratonach, że w kwietniu 2018 r. bierzemy udział w połówce w czeskiej Pradze – ciekawe czy, tak jak we Włoszech było wino i pizza/pasta, tak w Czechach będzie piwo i knedliczki 😉 Nie omieszkamy zdać relacji – ale to za 4 miesiące.

 

Z biegowymi pozdrowieniami

Edyta