Po co to całe bieganie? – czyli chwila kiedy poczułam, że jestem biegaczem

Dziś postanowiłam napisać wyłącznie o sobie. O tym co daje mi bieganie i co zmieniło się w moim życiu od czasu, kiedy zaczęłam to robić.

Może Wy czujecie podobnie, a być może moja krótka historia sprawi, iż będziecie chcieli przeżyć to samo i już dziś zacznie się Wasza przygoda z bieganiem.

„Latanie na taśmie”

Kiedy przypominam sobie sam początek mojego biegania, to na myśl przychodzi mi jedno – czysta ciekawość.

Patrzyłam na znajomych i zupełnie nie rozumiałam, po co oni to robią i co im TO daje.

Moje pierwsze próby biegowe niestety nie przynosiły odpowiedzi na te pytania, a wręcz przeciwnie utwierdzały mnie w przekonaniu, że TO zupełnie nie dla mnie! Aż do dnia, kiedy wybrałam się na siłownię i na bieżni elektrycznej zrobiłam swoje pierwsze 3 km w tempie około 7 km/h 🙂

Z niedowierzaniem, a zarazem dumą patrzyłam na licznik i cieszyłam się jak dziecko z tych 3 KM !!! Czułam się wtedy naprawdę wyjątkowo – udało mi się;)! Jak to możliwe…?

Później już każdy trening zaczynałam od bieżni, aż do chwili kiedy „latanie na taśmie” zaczęło zajmować mi większość czasu na siłowni – był to rok 2011.

Po tym jak przebiegłam pierwsze 8 km, uznałam, że najwyższy czas wyjść z pomieszczenia i spróbować swoich sił w terenie. Jak się pewnie domyślacie moje pierwsze wybieganie na dworze wcale nie należało do udanych – pod wiatr, nierówna droga, podbiegi, zakręty… po paru kilometrach chciałam już tylko wracać do domu!

Kiedy jednak się już w nim znalazłam, uśmiech nie schodził mi z ust. To było silniejsze ode mnie. Byłam zmęczona, a zarazem zrelaksowana i odprężona. Tego uczucia nie potrafiłam porównać do niczego innego, co do tej pory przeżyłam.

Biegnij Warszawo

Wtedy jeszcze biegałam sporadycznie. Liczył się dla mnie dystans, potem tempo, a później dystans i tempo. Okres ten mogę określić: „Coś robiłam, ale nie wiedziałam dokładnie co i po co to robię”.

Później odkryłam biegi zorganizowane. Pamiętam jak dziś mój pierwszy Biegnij Warszawo 2012 – ten medal, ta koszulka, ta energia na mecie, tysiące ludzi na ulicach Stolicy. Spodobało mi się bardzo!

Zaczęłam więc kolekcjonować koszulki, medale, mety, „lajki na Facebooku”, życiówki – coraz szybciej, coraz dłużej…

Kolejno przychodziły: wybór wakacji tak, aby było gdzie biegać. Nie zabierałam szpilek, bo  w walizce nie zmieszczą się buty biegowe… Nie w tą niedzielę nie mogę, bo jest półmaraton… Jestem tak zmęczona, że muszę pobiegać…

Coraz częściej pojawiły się też pytania znajomych – ale po co ci właściwie to całe bieganie?

Biegam, żeby nie zwariować!

Piszę te słowa, siedząc za biurkiem, a przede mną jeszcze minimum 8 godzin „odsiadki”. Moja praca wymaga ode mnie jedynie używania mózgu na najwyższych obrotach, trzymania emocji i mojego temperamentu na wodzy oraz częstego dostosowywania się do sytuacji. Z całą świadomością na pytanie „Po co ci to całe bieganie?” bez zastanowienia odpowiem ja BIEGAM, ŻEBY NIE ZWARIOWAĆ!! Uczucia w trakcie i po wybieganiu nie potrafię i nie chcę zastąpić już żadną imprezką, alkoholem, zakupami… Bieganie jest dla mnie jak powiew świeżego powietrza w zadymionym pomieszczeniu, jest najskuteczniejszym „wyłącznikiem galopujących myśli”, pozwala mi na spotkanie z najważniejszą osobą w moim życiu – czyli z samym sobą 🙂 Jest dla mnie formą medytacji, podczas której przychodzą odpowiedzi na pytania teoretycznie bez odpowiedzi.

Bieganie jest nudne!?

Niektórzy mówią, że bieganie jest nudne. Nie ma sprawy, chętnie się więc ze sobą ponudzę, słuchając mojej ulubionej muzyki. Mało tego, chętnie przyjmę benefity z tej NUDY – świetną figurę, kondycję nastolatki, energię, witalność i co najważniejsze spokój myśli i pozytywne nastawienie do tego, co mnie otacza.

W ten oto sposób, w tym roku, po 6 latach odkąd zaczęłam moją przygodę z bieganiem, z czystą przyjemnością zrobiłam Koronę Polskich Półmaratonów 2017, a sezon biegowy zakończyłam Półmaratonem nad Jeziorem Garda we Włoszech.

Dziś biegam coraz bardziej świadomie. Już wiem jak dobrać dystans i tempo do formy w jakiej jest mój organizm. Po buty biegowe sięgam zawsze wtedy, kiedy musze się „zresetować”. Doskonale wiem, że PO będzie czekał na mnie już tylko Endorfinowy Szał ;)!

Na głos mogę powiedzieć, że ja i bieganie to jest już związek na poważnie 😉

 

Ja biegam, żeby NIE ZWARIOWAĆ, a Ty?

Justyna S.