Rozumu się nie da dorobić, czyli kobiety są czymś więcej niż tylko ciałem

Z okładek „Gali” czy „Vivy” celebrytki w skąpych bikini terroryzowały nas latem wspaniałym, wyrzeźbionym lub „sfotoszopowanym” ciałem.

Większość z nas ma świadomość tego, że żadna z tych kobiet nie wygląda tak po wstaniu z łóżka. Jednak często czujemy jakiś podświadomy dyskomfort. Ciało jest niezwykle ważne i powinno być naszą wewnętrzną ostoją, sanktuarium i spokojnym domem. Tymczasem traktowane jest jak ciasto do ulepienia, za pomocą drakońskich diet, zmagań w siłowni i zabiegów medycyny estetycznej.

Dostajemy wzór „jak powinno wyglądać” i niezależnie od wzrostu, wieku i wagi mamy się „dopasować”. To powoduje nierzadko, że doprowadzamy je do anorektycznego wychudzenia, bo to aktualnie jest w modzie.

W obecnym świecie jesteśmy tak sfocusowani na tym, co na zewnątrz, że zapominamy o tym co czyni nas wyjątkowymi. Kobiety są czymś znacznie więcej, niż tylko ciałem. My kobiety mamy intuicję, duszę, mózg i parę jeszcze dość istotnych elementów, które są często pomijane. 

Oglądałam „Lustro”, program Pauliny Młynarskiej, w którym rozmawiała z Dorotą Wellman.  Uwielbiam panią Dorotę – za jej mądrość, samoświadomość i dystans do życia.

Paulina zapytała – „Co jest w Tobie najbardziej kobiece?”. Pozwolę sobie zacytować panią Dorotę: „Mam nadzieję, że mózg. To, co mam w głowie. Bo resztę jak wiemy teraz, patrząc na różne egzemplarze, da się dorobić. Ale rozumu się nie da i żaden lekarz tego nie robi, nawet doktor Gojdź”. I to jest cudowne.

Oczywiście – jesteśmy kobietami i jak najbardziej popieram noszenie sukienek, podkreślanie tego, co piękne i bycie kobietą, a nie babochłopem.

Jednak apeluję dziś do kobiet, żeby nie dały się wkręcić w tą zwariowaną grę – „Jesteś tym, jak wyglądasz”. To fakt, że „jak Cię widzą, tak Cię piszą”, ale człowiek to znacznie bardziej skomplikowane urządzenie, niż sama powierzchowność.

Nie straćmy rozumu, ani przede wszystkim dobrego samopoczucia i poczucia własnej wartości. Dbajmy o nasze ciało, odżywiajmy je dobrym, wartościowym pokarmem i po prostu akceptujmy je i kochajmy, a ono z pewnością nam się odwdzięczy.

A jeśli Ty trafisz na mężczyznę, dla którego Twoja wartość determinowana  jest jedynie rozmiarem biustu, czy kształtem nóg – to może niekoniecznie jest to „ta osoba”, której szukałaś.

Ja sama przez wiele lat miałam mocno ambiwalentny stosunek do mojego ciała – miłość/ nienawiść – objawiający się kompulsywnymi napadami jedzenia, smutkiem, zwątpieniem w siebie i często wycofaniem.

Dopiero kiedy dałam mojemu ciału uważność i akceptację, ono zaczęło ze mną współpracować, dzięki czemu jestem spokojniejsza, zadowolona i pewna siebie, mimo, że nie mam mojej wymarzonej wagi z liceum 49 kilo.

Ale kobieta to znacznie więcej niż ciało i ja też nie chciałabym być postrzegana jedynie przez jego pryzmat. Fajnie jest mieć też super rozum, bo tego się „dorobić nie da”.

A kobiety są czymś znacznie więcej, niż tylko ciałem. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej…

MW.