Izotonik – prosty przepis, idealny na upalne dni

Czytacie czasem etykiety? Ja często. Ostatnio szczególnie pod lupę biorę izotonik. Często sterczę między półkami w sklepie i zgłębiam wiedzę tajemną z etykiet. Cóż takiego tam jest, że muszę za nie tyle płacić? Do tego te kolory, neonowy zawrót głowy – nie wygląda mi to na „samo zdrowie”.

Ceny napojów izotonicznych wahają się w przedziale od 2 zł do 5 zł w zależności od marki, pojemności (0.75l, 0.7 oraz 0.5l), sklepu i promocji, itp. Piłam już różne, ale chyba żadnego nie piłam z przyjemnością – smak od obrzydliwego, po znośny, do akceptowalnego.

Izotonik – cóż to jest? Czy to cudowny napój, na miarę lekarstw, w którym z aptekarską dokładnością odmierzono wszystkie składniki?

Czy mogę go zastąpić czymś prostszym, zdrowszym i wreszcie smaczniejszym?

Izotonik to nic innego jak napój, którego zadaniem jest przede wszystkim szybkie dostarczenie organizmowi utraconych podczas wysiłku fizycznego składników odżywczych. A co zwykle tracimy? Oczywiście wodę oraz minerały (każdy czuł chyba słony smak na ustach, nawet po niewielkiej przebieżce).

Jego głównym zadaniem jest więc wyrównanie poziomu wody i elektrolitów, które tracimy wraz z potem. Ponadto uzupełnienie poziomu witamin i soli mineralnych oraz w niewielkim stopniu węglowodanów spalanych podczas wysiłku fizycznego (tym głównie różni się od popularnych energetyków, które mają wyższą zawartość cukru).

Elektrolity są to wodne roztwory jonów np. soli, obdarzonych dodatnim lub ujemnym ładunkiem elektrycznym – znajdują się w płynach naszego ciała (krwi, osoczu oraz płynach ustrojowych). Głównie chodzi o sód, potas, wapń, oraz magnez.

Dlaczego ich uzupełnianie jest takie ważne?

Otóż ich niedostatek grozi poważnymi zakłóceniami funkcjonowania całego organizmu.

Nie wiem jak Wy, ale ja niestety bardzo często sięgam po treningu po gotowy napój izotoniczny. Najczęściej w pośpiechu, z braku czasu.

Dopiero od niedawna sama zaczęłam przygotowywać tego typu napoje. Dlaczego od niedawna? Bo do tej pory nie wiedziałam, że to takie proste i szybkie. Wypróbowałam już kilka wersji smakowych, bo przyznaję z ręką na sercu, że smak ma dla mnie kluczowe znaczenie.

Izotonik – przepis na ok. 500 ml napoju:

♦ 500 ml niegazowanej wody mineralnej – może być niskosodowa lub wysokosodowa, gdyż w tym przypadku sód jest substancją przydatną, która zapobiegnie skurczom mięśni i utrzyma ciśnienie krwi na odpowiednim poziomie
♦ sok z 1 cytryny (lub grapefruita/limonki/pomarańczy, co kto lubi) – uzupełni zapotrzebowanie na witaminy, nada smak, doda energii, a witamina C uszczelni naczynia krwionośne oraz oczyści z toksyn
♦ 2 łyżki miodu – miód to naturalne źródło cukrów prostych oraz witamin i minerałów – poprawi odporność, gdy dopadnie nas potreningowe osłabienie
♦ szczypta soli – opcja dla osób o niskim ciśnieniu krwi to max pół łyżeczki – zapobiegnie ewentualnym zawrotom głowy i zaburzeniom krążenia
♦ mięta – dodaję, bo lubię jej świeżość

Dokładnie mieszamy wszystkie składniki i gotowe. W upalne dni przechowujemy w lodówce.

 

A czasem po biegu warto po prostu wznieść toast sokiem pomidorowym. Na zdrowie 🙂

Justyna G.