Awokado – owoc młodości

Wiedzieliście, że awokado to owoc?

I to owoc niemal idealny. 🙂

Ma w sobie tyle prozdrowotnych składników, że śmiało mogłoby obdarować nimi inne owoce. Zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, białko, witaminy A, B, C, E, PP, K i H. Regeneruje skórę i chroni ją przed szkodliwym działaniem promieni ultrafioletowych, co jak myślę jest ważną informacją szczególnie teraz, w okresie letnim :). W awokado znajduje się glutation, który uważany za jeden z najważniejszych antyoksydantów.

Awokado jest owocem pełnym tłuszczów bardzo cennych dla naszego zdrowia i dlatego nawet osoby na diecie odchudzającej nie powinny z niego rezygnować mimo, że jest jednym z najbardziej kalorycznych owoców: w 100 g jest 160 kcal (przeciętnej wielkości owoc to ok. 430 kcal).

Tłuszcze zawarte w awokado powodują obniżenie poziomu LDL ( „złego cholesterolu”) i triglicerydów, przy jednoczesnym wzroście HDL („dobry cholesterol”) we krwi. Niezastąpione jest także dla kobiet w ciąży, którym powszechnie zaleca się łykanie kwasu foliowego. Pamiętam, że gdy byłam w ciąży mój lekarz polecił mi, żebym po prostu częściej jadła awokado, bo zawiera naturalne foliany, które są łatwiej przyswajalne. Foliany zmniejszają również ryzyko udaru, a to poważny problem, gdyż na świecie udar mózgu jest trzecią przyczyną zgonów i głównym powodem niesprawności u osób powyżej 40 roku życia.

To tylko niektóre dobrodziejstwa, które daje nam włączenie do swojej diety awokado. Mnie jednak bardziej niż te wszystkie dietetyczno-medyczne zawiłości przekonuje po prostu smak. Samo awokado ma niezbyt wyrazisty smak i nawet kiedyś pani w sklepie dziwnie na mnie popatrzyła, gdy przy kasie wyłożyłam 4 sztuki. Zapytała mnie jak mogę to jeść, przecież jest ohydne. 🙂

No właśnie, jak jeść awokado?

Ja uwielbiam ten smak i mogłabym je jeść codziennie i na pewno mi się nie znudzi, bo awokado można przyrządzić na bardzo wiele sposobów.

Każdy zapewne znajdzie taką formę jedzenia awokado jaka mu najbardziej smakuje.
Najprostsza opcja, to awokado jako „smarowidło” na pieczywo, tortillę lub np. naleśnik gryczany.

Najszybszy i najprostszy przepis:

Pozbywam się skórki i pestki – najszybciej robię to przecinając awokado na pół, następnie obracając polówką, rozdzielam je na dwie części. Żeby pozbyć się pestki, wbijam w nią delikatnie ostrze noża, następnie obracam, wyjmując pestkę. Skórka odchodzi zwykle sama lub wspomagam się łyżką i wydłubuję miąższ przy jej pomocy.

Najczęściej po prostu kroję awokado w plasterki, solę, pieprzę i skrapiam limonką. To mi wystarcza, żeby zjeść pyszne śniadanie z moim ulubionym jajkiem sadzonym :).

IMG_avocado

Można też rozgnieść widelcem owoc awokado w miseczce, dodać soli (ewentualnie pieprzu) do smaku i wycisnąć odrobinę soku z limonki lub cytryny. I już można się cieszyć smakiem masełka z awokado.

Często dodaję do tego drobno posiekaną szalotkę, pomidorki koktajlowe, odrobinę posiekanej papryczki chilli oraz kilka kropel oliwy extra virgin, ale to zajmuje trochę więcej czasu, bo wymaga ode mnie sparzenia pomidorków – nie toleruję skórek 🙂 . Z awokado świetnie komponuje się świeża kolendra, ale nie zawsze mam ją w domu.

Tym, którzy lubią ten smak i nie przeszkadza im zapach, polecam dodać czosnek 🙂 – ja dodaję! Wychodzi nam guacamole 🙂

IMG_avocado1

Do tego stopnia jesteśmy wkręceni w awokado, że postanowiliśmy wyhodować własne drzewko.

Jak z pestki awokado wyczarować własne drzewko?

Prosty sposób ale wymagający cierpliwości, gdyż zanim z pestki zaczną wychodzić korzenie, musi upłynąć czasem nawet kilka tygodni.

Cały myk polega na tym, żeby zanurzyć pestkę w wodzie jedynie do połowy. My zrobiliśmy to nakłuwając niezbyt głęboko pestkę z czterech stron mniej więcej w połowie jej wysokości i włożyliśmy w dziurki wykałaczki. Tak przygotowaną pestkę „zawiesiliśmy” na krawędziach naczynka (np. miseczki) napełnionego wodą. Grubsza część pestki w wodzie, cieńsza wystaje ponad poziom wody. Po tym jak wypuści korzeń należy umieścić ją w doniczce z ziemią.

Fajna zabawa 🙂 .

 

IMG_avo_drzewko

 

My w pewnym momencie już zwątpiliśmy, ale czekanie się opłacało. Mamy własną roślinkę.

Za jakiś czas okaże się jacy z nas „plantatorzy”, bo roślinka ma na razie tylko 5 listków.