KFD – deser proteinowy – PYCHA! Polecam.

Od sklepu KFD <klik> dostałam do przetestowania dwie odżywki białkowe – w formie koncentratu oraz jako kazeinę miceralną. Dziś przedstawię Wam moje spostrzeżenia odnośnie tego drugiego produktu, tj. KFD Protein Dessert <klik>

Odżywki proteinowe stosuję od dłuższego czasu. Głównie wieczorem, aby wspomagać regeneracji mięśni po treningu siłowym. Jeśli chcecie się dowiedzieć jaki jest cel przyjmowania tego suplementu, zapraszam do lektury <klik>. Od razu chcę uprzedzić, że po proteinach nie rośnie mi muskulatura Pudziana i nie zaczynam przypominać faceta 😉 Za to mięśnie są jędrne i dobrze odżywione 🙂
KFD ze swoimi produktami pragnie dotrzeć do ćwiczących kobiet. Już coraz więcej Pań odwiedza siłownie, więc jeśli chcą zacząć suplementację, to wskazane jest, żeby rozpoczęły od produktu, który nie zrazi ich smakiem, zapachem czy konsystencją.
Szczerze mogę powiedzieć – KFD Protein Dessert to odżywka, której nie oprze się żadna kobieta-łasuch (pewnie nie-łasuch też i faceci też się w niej rozsmakują 🙂 ). Testowana przeze mnie jest o smaku tiramisu. Rozrobiona w blenderze z zimnym mlekiem bez laktozy, szybko przemienia się w puszysty i przepyszny deser, o konsystencji między bitą śmietaną a kaszką manną. Oczywiście można dodać więcej płynu i wówczas będziemy mieć shake. Przyjemność jedzenia tej odżywki jest bardzo duża, ale nie da się na raz zjeść więcej niż jedną porcję, gdyż baaardzo syci.
A dlaczego akurat tą konkretną odżywkę warto spożywać po treningu, ze wskazaniem na noc?
Zawiera 80 % białka w suchej masie. Jest to czysta kazeina micelarna, bez białek roślinnych czy szkodliwych słodzików (aspartam) i barwników. Ze względu na swoją strukturę kazeina uwalnia aminokwasy do krwiobiegu długotrwale i stopniowo.

Szczerze polecam i to nie jest kwestia sponsorowanej reklamy. Odżywka bardzo przypadła mi do gustu pod każdym względem. Jem ją jak ekskluzywny i przepyszny deser, a w dodatku ze świadomością, że od takich słodyczy nie przytyję, a wręcz przeciwnie 🙂

Polecam wraz z Amikiem 😉