Omlet owsiany

Zauważyłam, że wiele osób trafia na mój blog szukając hasła „omlet owsiany”. Dlatego też postanowiłam poświęcić mu cały jeden post 🙂

Od pewnego czasu taki omlecik jest dla mnie podstawą śniadania. Robię do wg dwóch bazowych wersji:

Pierwsza wersja
– 1 szklanka płatków owsianych
– 2 jajka
– 1 mała garść rodzynek

Wszystko razem mieszam i wrzucam na rozgrzaną patelnię. Czasem ponosi mnie wena i dodaję jeszcze odżywkę białkową lub/i wiórki kokosowe lub/i orzeszki ziemne. Fajnie jest też dodać 1/4 kostki lub krążka białego sera, tylko wówczas smażę w formie placuszków a nie omleta – łatwiej się wtedy przewraca na drugą stronę.

Samo smażenie też ma swoją tajemnicę 😉 Jeśli robimy omlet z płatków, jest on dość gruby i jak się do niego nieodpowiednio „podejdzie”, będzie nam się łamał podczas przewracania na drugą stronę. W czym rzecz? Podstawa to dobra patelnia teflonowa, którą bardzo mocno nagrzewamy. Wykładamy na nią naszą owsiana masę i zostawiamy na takim dużym ogniu aż poczujemy lekki zapach przysmażanego jajka (dojdziecie w końcu do wprawy 😉 ). Wówczas zmniejszamy gaz, przykrywamy patelnię pokrywką i smażymy omleta. Jak podejrzymy, że dolna skórka jest sztywna i chrupiąca, przewracamy omlecik na drugą stronę i smażymy aż cały będzie upieczony 🙂

Druga wersja
– mąka owsiana
– mleko bez laktozy
– 2 jajka
– 1 łyżeczka oliwy

Nie podam proporcji tych dwóch pierwszych składników, ponieważ wrzucam wszystko do blendera i ilością składników tak manewruję, żeby ciasto miało konsystencję naleśnikowego (nie może być zbyt rzadkie, bo będzie problem z przewróceniem placka na drugą stronę). Można dodać odżywkę białkową. Smażymy jak klasyczny naleśnik.

Jak już mamy gotowe placki, to rozpoczynamy szaleństwo z dodatkami. Można dać masło orzechowe i truskawki, dżem bez cukru, jogurt naturalny z wiórkami kokosowymi czy odżywką białkową. Ba, można położyć na takiego omleto-naleśnika wszystko na co mamy ochotę 🙂 I zajadać, zajadać…

Smacznego!