„I jak tu nie biegać” ? No jak?

No właśnie „I jak tu nie biegać”?, że tak powtórzę za Beatą Sadowską. Jutro (6 maja) mija dokładnie rok, odkąd zupełnie świadomie wybiegłam po raz pierwszy w plener. Wcześniejszych doświadczeń z marszobiegami i bieganiem na bieżni niewielkich dystansów nie biorę pod uwagę. Motywacją do tego debiutanckiego biegu na zawrotnym dystansie 3,5 km, okupionego czerwoną twarzą, zadyszką, sztywnymi nogami i myślami o zawale serca :-o, było zapisanie się na She Runs the Night (babski bieg na 5 km). Z początku myślałam, że dla na tyle aktywnej osoby jak ja, taki kilometraż nie będzie szczególnym wyzwaniem, a jednak… Było ciężko, ale w myśl zasady „ja? ja nie dam rady?” zebrałam się w sobie i postawiłam za cel, że przebiegnę wkrótce piątkę i to nawet bez zatrzymywania się i odpoczynku po drodze 🙂 Koniec końcem udało się przebiec te 5 km w mieście. Później była próba z piątką w lesie, która była przygotowaniem do ukończenia przełajowego biegu na dystansie 10 km. Po tej przygodzie nie polubiliśmy się z „leśnym” bieganiem. Tu korzeń, tam piach, za chwilę górka czy dołek… eee, już wolałam przeskakiwać przez ruchome studzienki, krawężniki i takie tam niedoskonałości naszych polskich chodników. I tak biegałam sobie po kostce brukowej czy asfalcie – 5, 10, 21 kilometrów…
Na tegoroczną, zakończoną już 🙁  majówkę, pojechałam na Warmię. Pogoda była idealna do biegania, bo 12-16 stopni, zero deszczu i dużo słońca. Byłabym wariatką 😉 gdybym nie skorzystała z możliwości kolejnego skonfrontowania się z leśnymi trasami. I…. zakochałam się!!! Nie ma chyba nic cudowniejszego niż bieg po lesie, wszędzie zieleń, otumaniający zapach wiosny, czyste powietrze, widoki zapierające dech w piersiach. Cudownie!!! I co ja mam teraz zrobić? Niby mieszkam za miastem, ale nie aż w tak bliskim sąsiedztwie lasu, żeby po pracy, koło godziny 21.00 ruszyć w knieje 😮 Ale weekendy będą moje i lasu 🙂 Zamierzam też spróbować biegania z moim psem na uprzęży. Mam tylko nadzieję, że jak on zobaczy wiewiórkę, to ja nie będę zmuszona do osiągania prędkości światła 😉
A jak u Was po majówce? Było aktywnie? U mnie 2 biegi – 7,2 km i 11 km oraz spacer 9,7 km. Zostawiam Was ze zdjęciami i swoją tęsknotą za warmińskimi ścieżkami.