Trochę inne frytki – frytki z batatów, selera i marchewki.

Osobiście nie znam nikogo, kto nie lubi frytek, czyli pokrojonych w słupki ziemniaczków, smażonych w głębokim tłuszczu.

Ja oczywiście też lubię 🙂 Może nie te z McDonalda, bo akurat ich smak i zapach mi nie pasują. Ale już takie belgijskie fryteczki (duże, grube, chrupiące na zewnątrz i mięsiste w środku) mmm jeszcze z jakimś sosikiem. Niebo w gębie.

Ale zejdźmy na ziemię. Jeśli chcemy być piękni, szczupli i zdrowi :-), to taka żywność nie powinna pojawiać się na naszym stole. Frytki są ciężkostrawne, zawierają mnóstwo tłuszczów nasyconych i sporo kalorii (w 100 gramach około 300 kcal).

Te z fastfoodów czy gotowe mrożonki mogą być wykonane z mielonych ziemniaków, udoskonalonych wzmacniaczami smaku lub co gorsza z mieszanki mąki ziemniaczanej, suszu i oleju.

Takie jedzenie nie ma nawet wartości odżywczych, więc po co je jeść?

Na szczęście smakosze frytek mają alternatywę 🙂 Można przyrządzić frytki domowym sposobem. Pachnące, pyszne, posiadające wartości odżywcze i minimalną ilość tłuszczu.

Sama robię takie frytki i to nie tylko z tradycyjnych polskich ziemniaków, ale również ze słodkich batatów, marchewki czy korzenia selera.

Wszystkie rodzaje są według mnie pyszne.

Tutaj bataty i korzeń selera przed włożeniem do piekarnika.

 

I upieczone 🙂 można jeść – pycha!

A jak je przygotowuję?

Kroję warzywa w słupki, jak na powyższych zdjęciach. Czasem, jak robię z frytki tradycyjnych ziemniaków, kroję je w ósemki. Wrzucam do dużej miski, posypuję ulubionymi ziołami, polewam odrobiną oliwą i wszystko razem mieszam.

Później rozkładam na blaszce, na papierze do pieczenia. I do rozgrzanego piekarnika.

Piekę około 25 minut. Najpierw na podwójnej grzałce, później chwilę na termoobiegu i opiekaczu żeby je podpiec.

Uwielbiam 🙂