Parowar – mój zapomniany przyjaciel

Wczoraj po długiej przerwie, wyciągnęłam z czeluści 😉 kuchni parowar i postanowiłam zrobić obiad z jego wykorzystaniem.

 

Efekt: widoczny na jednym zdjęć z wczorajszego posta. A smak? obłędny 🙂 Filet z kurczaka parowany był w ziołach do drobiu i bez odrobiny tłuszczu. Wyszedł soczysty i bardzo smaczny. Jako warzyw użyłam mrożonych ziemniaczków posypanych ziołami prowansalskimi oraz mrożonych brokułów. Dla mnie obiad idealny 🙂 tym bardziej, że jego przygotowanie zajęło zaledwie 30 minut.
Zanim zostałam obdarowana jakiś czas temu elektrycznym parowarem, używałam zwykłego garnka do gotowania na parze. Spełniał swoje zadanie, ale miał wady. Główna to taka, że brak czujnika o wyparowaniu wody, kończył się czasami przypaleniem garnka 🙁 Poza tym z racji tego, że nie był przeźroczysty, nie widziałam gotującej się potrawy, nagrzewały mu się uchwyty i trzeba było pilnować czasu gotującego się dania z zegarkiem w ręku (ten elektryczny ma czujniki i wbudowany zegar). Wkład do gotowania na parze nie miał przegródek, przez co i mięso i warzywa trzeba było gotować w jednym pojemniku. Ale widziałam też takie garnki, które mają kilka wkładów.
Myślę jednak, że jeśli nie chcecie dużo inwestować w parowar, to taki garnek w zupełności Wam wystarczy. Kosztuje około 40 złotych.

 

Prawdę powiedziawszy to poza gotowaniem mięsa i warzyw na parze, nie mam więcej pomysłów jak wykorzystać parowar. Może Wy przygotowujecie w nim jakieś ciekawe i zdrowe potrawy? Podzielicie się ze mną pomysłami?